
Zatrudnienie i zarobki aplikantów
Temat rzeka, każdy oczywiście ma własne racje, a tak naprawdę, gdy chodzi o pieniądze to nie liczy się nic poza nimi, inne kwestie spychane są na margines rozważań. Z ogólnych konstatacji wynika, że gdy o nich mowa to nikt ich nie ma.Z uwag i obserwacji w temacie.
Momentami, gdy czytam wypowiedzi na temat zatrudnienia i zarobków aplikantów w różnych serwisach, to zastanawiam się, czy aby na pewno prawnicy z egzaminem zawodowym i prawnicy bez egzaminu zawodowego (czyt. radcy/adwokaci i aplikanci) mają na myśli to samo. Plus jeszcze wkręcanie w to wszystko zadań zlecanych aplikantom z obowiązku patronackiego wynikających - robi się mały śmietnik. Jakby mało było tego, że aplikanci głównie na śmieciówkach pracują i wierzcie mi ten, co ma zlecenie to szczęściarz... Tak, tak, praca aplikanta w pełnym wymiarze czasu pracy, to wyobraźcie sobie, dzieło (laików prawnych przepraszam - dziś nie będę tłumaczyć, dlaczego z tego szydzę). I takie rzeczy dzieją się w środowisku prawników, nomen omen. Pomińmy jednak ten wątek.
Chciałam opowiedzieć o tym, co przekaz medialny w poruszanym temacie pokazuje i budzi wewnętrzny smutek. Mianowicie wynika z niego, że radcowie/adwokaci i aplikanci to dwie antagonistyczne grupy, z czego to aplikanci żerują na biednych radcach/adwokatach. Być może to kontrowersyjne i będzie budziło jakieś oburzenie, ale tak jest. Kiedy Krajowa Izba Radców Prawnych i Naczelna Rada Adwokacka rozpoczęły kampanie, nazwijmy je roboczo: "zatrudniam aplikanta", zaraz padały teksty rodem z przedszkolnej piaskownicy: "jak KIRP/NRA taka mądra, niech sama zatrudnia sobie tych aplikantów. Ja zabieram łopatkę i piasek i zmieniam miejscówkę". Wiecie, najciemniej naprawdę jest pod latarnią, nawet w poziomie dyskusji ludzi światłych, mądrych, po uniwersytecie, mających działać zgodnie z zasadami etyki w reprezentowaniu klientów. A wśród aplikantów tragiczno-śmieszny suchar, że balkon w przeciwieństwie do aplikanta jest w stanie utrzymać trzyosobową rodzinę, jest faktem. Tak, wiem, na pewno są szczęściarze z milionami monet, którzy mi tu zaśpiewają, że "biedota bez znajomości nie powinna być prawnikami" (nie żartuję), ale tę grupę społeczną pozostawiam bez komentarza.
Przez jakiś czas wydawało mi się, że żyjemy w XXI w., a nie w starożytnym Egipcie, gdzie każdy pan miał swojego niewolnika, ale zaczynam mieć wątpliwości. To, co mi się w tej chwili nie zgadza, to pogoda. Bo jak na Egipt wyjątkowo paskudnie tu...
I nie, nie przekonuje mnie, że "ja też musiałem tak tyrać za darmo dniami i nocami". Dla mnie to nie oznacza, że tak ma być zawsze. A już w ogóle teksty, że "takie są prawa rynku, przetrwają najsilniejsi" celem pozyskiwania darmowej siły roboczej, no błagam, serio?

Na zakończenie nic nie dodam, bo czasem brak mi słów wobec tego co czytam. Człowieku, nie możesz znaleźć pracy i pieniędzy? Nie chcesz robić za darmo, Ty darmozjadzie społeczny? To wyrzućmy Cię ze społeczeństwa jak upośledzone noworodki w Sparcie, bo prawa rynku i silniejszego tego wymagają. Serio? SERIO?
Aplikant w kancelarii, aplikant w sądzie
Aplikant pracujący w kancelarii, to taki człowiek, który musi wiedzieć i umieć wszystko, ale musi pamiętać, że się uczy i do doskonałości mu daleko 😛.
Aplikant to po prostu coś więcej niż prawnik. To człowiek z misją, tylko jeszcze nie wiem jaką... 😅
Jak traktują aplikanta w sądzie? Raczej dobrze, choć czasem z politowaniem, a czasem, to nawet uwagę mu zwrócą, że strój ma nieodpowiedni (nie, nie zdarzyło mi się takie coś, ale ponoć się zdarza...).
Aplikant vs. klienci, rodzina, znajomi
Klienci dzielą się na 3 rodzaje:1. gdzie jest mecenas? dajcie mi mecenasa, mam palpitacje serca!
2. dzień dobry! to pani jest od mecenasa? och, w porządku.
3. dzień dobry! to pani jest od mecenasa? wspaniale, może w weekend mogłaby mi pani sprawdzić jedną umowę?
Rodzaje dzielą się też na odnogi. Najbardziej przeze mnie nielubiana odnoga pkt 1, to ta, w której ochoczo demonstruje się wobec aplikanta wyższość i podważa jego kompetencje i w ogóle "ja za mecenasa płacę, a nie za, hm, a kim pani właściwie jest?". Wiecie, ja rozumiem potrzebę bycia pod skrzydłami mecenasa, ale naprawdę pewne rzeczy można przekazać kulturalnie. Cóż, cóż, różni ludzie są, jakoś trzeba znieść... O pkt 3 najlepiej nie rozmawiać.
Rodzina i znajomi zaś już widzą w Tobie mecenasa! z Twojego istnienia wynikają dla nich same korzyści:
- prawnik,
- prawnik za darmo,
- prawnik ful serwis 24/7,
- załatwisz zniżkę u mecenasa?

Jest jednak pośród nich odłam:
- do dziś nie mogę pojąć, jak córka Wieśka została tym prawnikiem? na pewno w łapę komu dał.
Powinien pojawić się poradnik dla aplikantów: "Jak skutecznie przeżyć aplikację, nie zwariować, nie mieć postępowania dyscyplinarnego, zachować dobre relacje z rodziną i znajomymi, a do tego dobrze zarabiać i dużo podróżować" 😉.
Podsumowując - ciężkie jest życie aplikanta. On jeden i cały świat przeciwko niemu 😂.
Tak na serio. Na pewno czasem bywa barwnie. Zapomina się często jednak, że w dużej mierze jest to młody człowiek próbujący odnaleźć się na rynku pracy, w życiu, w społeczeństwie. I raczej jest trudniej niż łatwiej. Czy warto? Każdy szuka właśnie tej odpowiedzi.
Uściski 😙
Fotografie: autorka.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Króluje tu szacunek i kultura słowa. Komentarze zawierające słowa powszechnie uważane za obelżywe, nawołujące do nienawiści rasowej, narodowościowej, religijnej, o charakterze hejtu internetowego zostaną usunięte. Podawanie danych osobowych jest dobrowolne. Więcej informacji uzyskasz w polityce prywatności i regulaminie bloga (w wersji na komputery - zakładka po prawej stronie, w wersji mobilnej - u dołu w zakładce strony).