
Dzieciństwo na wsi
Dziś uważam je za jedno z największych błogosławieństw, jakich doświadczyłam w życiu. Kiedy jednak byłam dzieckiem uważałam to za przekleństwo 😉. Ale o tym w plusach i minusach. Dlaczego tak dobrze wspominam dzieciństwo? Bo było fantastyczne. Wspaniałe przyjaźnie, wspaniałe przygody, wakacje - cały dzień na podwórku. Bez telefonów, bez komputerów, telewizja była (ło matko, znacie taki serial "Zbuntowany anioł"? to był koniec zabawy na podwórku i pęd do domu przed telewizor 😂 pamiętam nawet godzinę i stację, która go emitowała 😎).
Grałyśmy też w gumę, klasy, państwa-miasta, odtwarzałyśmy kolumbijską wersję serialu "Brzydula" (zgadnijcie kim byłam??? Brzydulą, oczywiście 😂😹😂), ale zabawitka górowały.
To były niesamowite czasy. Dni wydawały się dłuższe, zapachy intensywne, radość i beztroska wylewała się z nas strumieniami. Tęsknię...
Plusy i minusy życia na wsi
Niewątpliwie dla dziecka wieś to prawie nieograniczona wolność i radocha. To można zaliczyć jako wielki plus. Jednakże, gdy dorastałam, nienawidziłam wsi. Nie mogłam nigdzie pojechać, miałam ograniczony dostęp do wszystkiego, co chciałam mieć, od bibliotek po dostęp do różnych innych materiałów, modniejszych rozrywek. Czułam się uwięziona pomiędzy domem a szkołą, do której gmina realizując swój obowiązek zapewniała transport. Szanse na wydostanie się gdzieś - nikłe - jesteś młoda, nie masz prawa jazdy, rodzice kiedyś też bardzo rzadko jeździli do miasta. Nie było po co.
Brak komunikacji to minus, który góruje nad wszystkim. Drugim minusem jest to, że każdy Cię zna, ogląda w co jesteś ubrana, komentuje Twoje życie, plotkuje. Kiedyś się tym przejmowałam, martwiłam. Teraz jak słyszę jakieś plotki o sobie wybucham gromkim śmiechem i nie mogę się uspokoić co najmniej przez pół godziny (ostatnio też dotarły do mnie ciekawe koncepcje dotyczące mojego życia, które wykoncypowali współmieszkańcy 😀 rety, rety, kabarety 😉).
Tak, nienawidziłam wsi. Dziś nie wyobrażam sobie mieszkania w wielkim mieście. Dziwne, nie? Natomiast dziś wiem, że mogę pojechać do dużego miasta, ale nie chcę tam mieszkać. Męczy mnie hałas, tłumy, pęd. Gdy wracam do domu zastaje mnie cisza i błogostan, do którego przyzwyczaiłam się przez te wszystkie lata. Wiejska sielanka. Mnóstwo chaszczy, polnych dróg... Lubię to i mam nadzieję, że będzie mi dane mieszkać gdzieś na wsi, niedaleko miasta, ale na wsi.
Jak wydostać się ze wsi?

Drogę do wydostania się ze wsi kojarzę z wieloma trudami. Jednak w ogólnym rozrachunku opłacało się. Opłacało się poznać miasto i pokochać wieś. Dzięki temu, wiem kim chce być, a kim nie.
Dlatego nie bójmy się marzyć, Drodzy. Marzenia niosą nas na swoich skrzydłach wprost do tych gwiazd, do których chcemy dotrzeć i które chcemy zobaczyć... 😊
Uściski 😙
Fotografowała: Emilia Charemska
Ajj Marsseel :D odgrywanie Brzyduli w wydaniu dziewczyn ze wsi, mistrzostwo ;D Czy aby napewno masz taki spokój w domu, mając tak miłe i grzeczne dzieci sąsiadujące na dole ;p
OdpowiedzUsuń😂😂😂 Lubię dzieci, w szczególności te z dołu 😂Niektóre z nich zdarzyło mi się nosić na rękach nawet😁 Buźka,Klaudia 😘
UsuńSuper napisane. Natrafiłem na Ciebie przypadkowo w internecie. Pisze książkę o ludziach zagubionych w wielkim mieście i jego pędzie. Pijących i kupujących sobie coraz to nowsze rzeczy z wystaw, aby poczuć się lepiej itd. Taki wyścig szczurów. To co napisałaś zainspirowało mnie, aby jedna z moich bohaterek była ze wsi i nie potrafiła się dopasować do rzeczywistości miasta. Ten fragment o kubkach wykorzystywanych w piaskownicy umieszczę w swoje książce jest boski.
OdpowiedzUsuńMożna na mnie natrafić przypadkowo w internecie? Przecież ja i SEO to dwa odległe światy ;) Ale miło mi :) A juz w ogóle, żeby moja opowieść stała się inspiracją, to jakiś kosmos ;) Jak książka będzie gotowa, proszę o informację, chętnie bym przeczytała. Pozdrawiam serdecznie i życzę nieustającej weny i inspiracji w tworzeniu :)
UsuńNa pewno się odezwę jak książka będzie gotowa. Pozdrawiam serdecznie. ;)
Usuń